sens życia itp.

czwartek

Modlitwa kapitalisty

Sprywatyzować mamę, sprywatyzować tatę,
sfinalizować babcię, wziąć dziecko na kredyt,
zamienić rower na stopy procentowe,
wychodzić tylko ze złych obligacji,
kupić dawno niewidziane akcje,
w końcu zadzwonić do swojego prawnika,
niech wie, że się o nim pamięta.
Kupować tanio, sprzedawać drogo,
sfinalizować wszystko.
Zbudować pierwszy bank,
posadzić dłużników,
co najmniej na trzy lata.
Wejść na giełdę i wytrzymać
na niej dłużej niż pięć minut,
nie zasnąć, starać się, nie zasnąć.
Mieć biznesplan na wszystko
i kościół we franczyzie.
Bóg jest naszym wspólnikiem,
dzielimy sie fifty-fifty,
przy czym on pokrywa
koszta wynajmu lokalu i media,
gdy my zajmujemy się
niezbędną papierkową robotą.
Sfinalizować wszystko, sfinalizować wszystko,
niech wiedzą, jak cenne jest życie.

Kryzys finansowy jest smaczny i zdrowy

Rynek jest jak św. Mikołaj.
Wszyscy w niego wierzą, choć nikt go nie widział.
Któregoś dnia przyjdzie i da nam wszystkim prezenty,
lecz tymczasem jego elfy uciekły do ciepłych krajów z workami gotówki.
Więc musimy oddać mu swoje pieniądze,
bo inaczej już nigdy nie będzie prezentów.
Tak naprawdę, to nie musimy,
nasze państwa zrobią to za nas.
Chodzą ze św. Mikołajem
do tych samych klubów,
więc wiedzą, czego mu potrzeba
i mu to dadzą, bo przecież są kolegami.
Gusta Mikołaja są proste. Lubi pieniądze
l lubi się w nich tarzać,
dlatego obiecuje wszystkim prezenty,
jeśli oddadzą mu swoje pieniądze.
Św. Mikołaj jest jak giełda.
Jeśli będziesz w niego wierzył,
na pewno dostaniesz prezent.
Chyba, że akurat jego elfy uciekną do ciepłych krajów,
z workami gotówki na plecach.
Jak na przykład teraz.