Modlitwa kapitalisty
Sprywatyzować mamę, sprywatyzować tatę,
sfinalizować babcię, wziąć dziecko na kredyt,
zamienić rower na stopy procentowe,
wychodzić tylko ze złych obligacji,
kupić dawno niewidziane akcje,
w końcu zadzwonić do swojego prawnika,
niech wie, że się o nim pamięta.
Kupować tanio, sprzedawać drogo,
sfinalizować wszystko.
Zbudować pierwszy bank,
posadzić dłużników,
co najmniej na trzy lata.
Wejść na giełdę i wytrzymać
na niej dłużej niż pięć minut,
nie zasnąć, starać się, nie zasnąć.
Mieć biznesplan na wszystko
i kościół we franczyzie.
Bóg jest naszym wspólnikiem,
dzielimy sie fifty-fifty,
przy czym on pokrywa
koszta wynajmu lokalu i media,
gdy my zajmujemy się
niezbędną papierkową robotą.
Sfinalizować wszystko, sfinalizować wszystko,
niech wiedzą, jak cenne jest życie.